Umieranie każdego dnia…
Bo umieranie każdego dnia to nie jest jedyna opcja. Możemy wybrać życie.
Kiedy słyszymy pytanie: „Dlaczego nie mogę ruszyć z miejsca?” zdajemy sobie sprawę, że w głębi tych słów kryje się coś więcej niż chwilowy kryzys czy melancholia. To wołanie duszy, które często sięga dalej niż osobiste doświadczenie, sięgając do przestrzeni międzypokoleniowej traumy, do nieskończonych pożegnań, do bagażu, który niesiemy, choć nie należy do nas.
Bert Hellinger, twórca ustawień systemowych, w swoich pracach wielokrotnie wskazywał na to, że nasze życie nie toczy się w oderwaniu od przeszłości. Każda rodzina jest swoistą siecią powiązań, a to, co się w niej wydarzyło, często zostaje z nami na dłużej, wnikając w nasze działania, decyzje, a nawet w ból, który odczuwamy w okolicach serca. To umieranie za kogoś, kogo być może nigdy nie poznaliśmy. To powtarzanie schematów, które miały miejsce w życiu przodków, a które – choć nieświadomie – próbujemy na swój sposób zakończyć. To nieżycie własnym życiem, w imię źle pojętej lojalności wobec przodków. A czymże jest nieżycie, jeśli nie umieraniem właśnie?
Anna Choińska, w ramach swoich metod pracy, takich jak Współczesne Pola Informacyjne, rozwija te koncepcje, szukając odpowiedzi na to, jak możemy zintegrować te traumatyczne doświadczenia, które nie są tylko nasze, ale które przenikają przez pokolenia. Umieranie, w jej ujęciu, to nie tylko fizyczny proces – to także symboliczne zamieranie w nieskończonych relacjach, w bólu przenoszonym przez lata, w niemożności pogodzenia się z odejściem czy rozłąką.
Podzielę się osobistą refleksją… Po śmierci mojego dziadzia bardzo cierpiałam. Ku własnemu zaskoczeniu zresztą, bo byłam już dorosłą kobietą, z dziadziem widywałam się rzadko, przy okazji Świąt i sporadycznych powrotów w rodzinne strony. Nie przypuszczałam, że ta strata tak bardzo mnie zaboli. A jednak… Popłakiwałam sobie od czasu do czasu, łapało mnie w różnych momentach dnia, zupełnie podświadomie, często kompletnie o dziadziu nie myślałam, kiedy przychodził z nagła żal, łapał za gardło i serce, wyciskał łzy… Aż mi się dziadziuś którejś nocy przyśnił. Zawsze niewiele mówił. Był bardzo spokojny, cichy, zamknięty w sobie. W tym śnie też nie mogłam z niego wycisnąć zbyt wiele. Prosiłam, by mi opowiedział, jak TAM jest. Mówił krótko:
– Dobrze Mlunek (tak mnie nazywał, kiedy byłam malutka i Mlunkiem pozostałam do dorosłości).
– Dziadziuś, ale powiedz coś więcej, bo się obudzę i niczego się nie dowiem, a tak bardzo jestem ciekawa – dopytywałam w pełni świadoma, że to sen, w którym rozmawiam z nieżyjącym dziadkiem i być może trafia mi się jedyna i niepowtarzalna okazja, by zgłębić tajniki życia pozagrobowego.
– Dobrze Mlunek – powtórzył spokojnie, patrząc mi głęboko w oczy swoimi błękitnymi jak niebo w środku lata oczami (zawsze zdumiewało mnie, jak bardzo są błękitne, wydawały się niemal chłopięce i aż nie pasowały do pokrytej bardzo gęstą siatką zmarszczek twarzy mojego dziadzia)
– Dziadziuś… No zdradź coś… – ponaglałam.
– Jestem tu naprawdę szczęśliwy. Proszę Cię tylko Mlunek, nie płacz, bo mnie ściągasz…
I zniknął.
Obudziłam się z bijącym sercem i poczuciem, że koniec. Żadnej łzy więcej. I faktycznie płacz mnie już nie łapał nigdy. Raczej uśmiechałam się na wspomnienie ukochanego dziadziusia. Teraz gdy to piszę popłynęła, ale to inna łza. Raczej związana ze wzruszeniem i ciepłą pamięcią o NIM, a nie brakiem zgody, że odszedł… Ten sen pozwolił mi sie pogodzić. Puścić dziadziusia. Ale wiem, że nie zawsze to takie proste… Czasem dotyczy śmierci tak niesprawiedliwej, tak nienaturalnej, że nie sposób puścić. Tak po ludzku… Bo jak ma to zrobić mama po stracie dziecka? Ale bywa i tak, że strata jest w nas zapisana, a my nawet nie wiemy na świadomym poziomie, kogo dotyczy…
Co zatem możemy zrobić, kiedy czujemy, że tkwi w nas nieuświadomiona trauma? Przede wszystkim pozwolić sobie na uświadomienie, że być może to, co nas gnębi, nie jest naszą winą. Nie wszystko, co odczuwamy, należy do naszego osobistego doświadczenia. W ustawieniach Hellingera często dochodzi do momentu, w którym odkrywamy, że nasze cierpienie związane jest z wydarzeniami, które sięgają znacznie dalej niż nasze narodziny. Pojawia się pytanie: jak długo jeszcze mam tęsknić? Jak długo mam nosić w sobie ten ciężar?
Ania Choińska, poprzez swoje Współczesne Pola Informacyjne, pokazuje, że możemy uwolnić się od traumy, ale najpierw musimy ją zidentyfikować, zrozumieć i, co najważniejsze, poczuć. Często, choć trudno to przyznać, nasze umieranie każdego dnia wynika z tego, że nie umiemy odpuścić tego, co dawno już powinno odejść. Nasze relacje, przesiąknięte bólem i nierozwiązanymi emocjami, stają się przestrzenią, w której nieustannie próbujemy zamknąć rozdziały, które nie należą do nas. Brzmi znajomo, co?
Na co dzień nie myślimy o śmierci – wydaje się to zbyt odległe, zbyt abstrakcyjne. Jednak umieranie to proces, który toczy się nieustannie, nie tylko w naszym ciele, ale także w naszych umysłach i duszach. Każda zakończona relacja, każdy dzień, w którym rezygnujemy z siebie, każde niemożliwe do wyleczenia rozstanie, to małe śmierci. Jednak nie muszą być wieczne. Czasem wystarczy, jak podpowiada, dając ogromną nadzieję Anna Choińska, „chwycić czyjąś dłoń”, dać sobie pozwolenie na życie.
Trauma przenoszona z pokolenia na pokolenie jest jak ciche umieranie, które toczy się gdzieś w tle naszego codziennego życia. Ustawienia systemowe Hellingera oraz praca we Współczesnych Polach Informacyjnych Choińskiej dają nam narzędzia, byśmy mogli ten proces zatrzymać. Byśmy mogli żyć – nie dla innych, ale dla siebie. Zrozumienie i ukończenie tego symbolicznego umierania może być kluczem do wyzwolenia się z więzów, które wiążą nas z przeszłością, dając nam wreszcie szansę na pełne życie.
Listopad skłania do takich okołośmiertelnych refleksji. Nie dziwi Was pewnie ten tekst własne teraz. Ale felieton ten nie jest jedynie refleksją na temat śmierci – jest zaproszeniem do tego, byśmy przyjrzeli się sobie. Czy żyjemy naprawdę, czy może jesteśmy jeszcze uwięzieni w traumach, które nie należą do nas? Albo tych współczesnych całkowicie, których nie mamy odwagi pożegnać. Czy możemy odważyć się na życie, nawet jeśli oznacza to odcięcie się od bólu, który wrósł w naszą duszę?
Bo umieranie każdego dnia to nie jest jedyna opcja. Możemy wybrać życie.
Autorka: Anna Matusiak – Rześniowiecka
Jeśli chcesz dowiedzieć się więcej o tym, jak niezasłużone umieranie może wpływać na nasze życie i jak uwolnić się od tego ciężaru, zapraszam na webinar.
Poznasz podstawy ustawień systemowych oraz metodę Współczesnych Pól Informacyjnych, które pomogą Ci zrozumieć i uzdrowić to, co trudne.
Zapisz się już teraz i zrób pierwszy krok w stronę życia pełnią!
-
„Niezasłużone umieranie” – webinar235,00 zł